ŚWIAT W OBRAZACH

10 lutego 2011

Canonet

Bardzo chciałem mieć ten aparat – Canonet GIII QL17. Potem mi trochę przeszło i jakoś sobie podarowałem. Ale, ale… Ostatnio dostałem go w swoje ręce od Kuby i aż mi się trzęsły. I tak wyszło jak wyszło Krosno z tego pudełka, o którym marzyłem. Może jednak se kupie..? 😉

26 lipca 2010

Foty z ruskiej gabloty

Tak oto prezentują pierwsze wyroby Mikrona 2. Niestety, migawka zrobiła psikusa i tylko pół filmu wyszło. Zacięła się cholera. A tyle fajnych kadrów miałem… się nie wróci… uroki czary-mary. Mam nadzieje, że drugi wyjdzie cały. Miałem sobie kupić Canonetkę, ale się boję, że wydam dużo kasy, a też będzie odwalać takie numery. W końcu nówek ni ma…

20 lipca 2010

Powrót Fjety…

Po zmasakrowaniu własnymi łapskami i świetnym pomysłem mojego Fed 50 pojawiła się luka, którą należało jak najszybciej zapełnić. Z uwagi na zafascynowanie poprzednikiem nie zastanawiałem się długo. Za pomocą znanego serwisu aukcyjnego na literę A nabyłem w drodze kupna Fed Mikron 2. Od poprzednika pod względem budowy różni go w zasadzie brak baterii selenowej (trzeba kupować specjalną małą bateryjkę) i sznurka na szyję (to akurat wkurwiający mankament).

Ale ale, posiada sprawny światłomierz i bardzo dobrze działający mechanizm ostrzenia. I tu spory pozytyw. Niestety. Przy pierwszym już filmie migawka zrobiła psikus i zacieła się na pół rolki. Naprawiłem z łatwością, ale kadry szlag trafił. Urok starych aparatów…

3 lipca 2010

Fed 50 – część druga i ostatnia (po ducha wyzionięciu)

Fed 50 służył krótko, ale zaraził mnie do siebie na tyle, że kiedy wyzionął ducha zakupiłem jego następce – Fed Mikron 2. Koszt 56 złociszy na Allegro… No i kiedyśtam coś z niego wrzucę. Ale narazie ostatnie tchnienie znalezionego w szafie…

28 czerwca 2010

Złośliwość rzeczy… Fed 50…

Niestety! Cudowny radziecki wynalazek wyzionął ducha… Po przerobieniu zaledwie dwóch, tak naprawdę próbnych, rolek filmu. Nadgryziona zębem czasu migawka zacinała się co jakiś czas. Trzeba ją było mechanicznie paluchem pobudzać (sic!?). Postanowiłem więc naoliwić bidoka. To był błąd. Nie oliwcie migawek w aparatach Fed 50.

A oto co pozostało po przygodzie z ruskim dalmierzem półautomatyczieskim… Część 1. Fed 50

21 czerwca 2010

FED 50

Znalazła to to Anetka, w trakcie przeprowadzki na nowe mieszkanie. Wygrzebywaliśmy ze starych szaf nikomu niepotrzebne skarby, które później lądowały najczęściej na śmietniku. Oczywiście Fed 50 został.

To niezwykłe znalezisko to prawie genialna myśl radzieckich konstruktorów z 1986. Ma stałoogniskowy obiektyw f2.8 i dwa tryby: manualny i automatyczny. I tu objawił się geniusz z ziem Ukrainy ukryty pod jarzmem ZSRR. Otóż światłomierz działa tylko w trybie automatycznym, a w trybie manualnym mamy zafiksowany czas otwarcia migawki na 1/30. Niesamowite!!! Dzięki temu za łatwo nie jest, a i trzeba się ostrzyć na oko. Ale to już nie takie niezwykłe.

Poza tym aparat jest plastikowo-metalowy i sprawia solidne wrażenie, jednocześnie nie będąc ciężkim. Dzięki tym wszystkim cechom świetnie nadaje się na street’a i do łomografi. A poza tym jest naprawdę coolisty mimo że ma kanty.

Już niedługo wrzucam fotki z tego zakurzonego szafowego znaleziska.

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.