Wygrzebane gdzieś z zakamarków dysku foty życia krakowskiej ulicy. Wycinek jakiś, który w sumie z ogólnym obrazem miasta ma jakoś niewiele wspólnego. Wcale tak Krakowa nie kojarzę. Ale czasem tak widać wygląda…
Kiedyś zauważyłem, że lubię to miasto oglądać z samochodu. Bujać się po prostu po różnych rewirach i patrzyć na nie z metalowej puszki. Też wygląda inaczej… Przez wizjer też inaczej… Oczami inaczej…
Foty przedstawiają kolejno:
1. moją ulubioną dzielnicę Podgórze (stare), która jest generalnie podupadła i rozpierdolona, przypomina Kazimierz sprzed 15 lat i jest magiczna. Tego ostatniego już o „nowym” Kazimierzu za bardzo się powiedzieć nie da.
2. Dziadek pod wiaduktem wypożycza łyżkę chętnym buty próbować. Ceny oczywiście okazyjne…
3. i 4. Niedzielny pchli targ pod Halą Targową gdzie podobno znaleźć można wszystko. Nawet pchły… Prawdziwe.